Magda Gessler w 2018 r. przeprowadziła też rewolucję w „Rozmarynie". „Rozmaryn – Pracownia Dobrych Smaków" powstała w 2015 r. na parterze bloku przy ul. Wyzwolenia. Lokal miał być połączeniem czasów współczesnych i lat 70. Właściciel, dość odporny na pomysły Gessler, po rewolucji nie utrzymał się na rynku i knajpę W 6. odcinku „Kuchennych rewolucji” Magda Gessler odwiedziła Karczmę pod Dębami w Komornikach. Jak wygląda teraz sytuacja lokalu? Za nami 6. odcinek „Kuchennych rewolucji”. Tym razem Magda Gessler odwiedziła wieś Komorniki, leżącą na trasie do Poznania. Mimo dużego ruchu w okolicy, Karczma pod Dębami świeciła pustkami, a Upieczone pomidory przełóż do garnka i gotuj, aż uzyskasz gęstą konfiturę. Rozwałkuj ciasto, wyłóż je na formę, zalej konfiturą a na wierzchu ułóż kozi ser i gałązki rozmarynu. Piecz w temperaturze 180°C przez 30 minut. NA TEMAT: Przepisy Magdy Gessler: Borowiki na ruszcie z rozmarynu omszone parmezanem. Magda Gessler do zobaczenia przed lub za kamerą w: Kuchenne rewolucje, Kulinarne podróże Magdy Gessler, Londyńska rewolucja Magdy Gessler, MasterChef, Odkrycia Magdy Gessler, Sexy kuchnia Magdy Gessler, Wielka rewolucja Magdy Gessler. . 21 lipca 2022, 7:14 "Kuchenne rewolucje" to najpopularniejszy program kulinarny w Polsce. Jego prowadzącą jest słynna restauratorka - Magda Gessler. W trakcie 20. sezonów TVN-owskiego programu słynna Magda Gessler odwiedziła ponad 30 restauracji na Pomorzu. Niestety nie wszystkie z nich przetrwały próbę czasu i sprostały oczekiwaniom klientów. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy listę 6. nieudanych rewolucji kuchennych w województwie pomorskim! Jesteście ciekawi, którym lokalom się nie udało? Sprawdźcie! Tym restauracjom się UDAŁO! Miejsca, które działają na Pomorzu po "Kuchennych Rewolucjach" Pixabay / Canva"Kuchenne rewolucje" to najpopularniejszy program kulinarny w Polsce. Jego prowadzącą jest słynna restauratorka - Magda Gessler. W trakcie 20. sezonów TVN-owskiego programu słynna Magda Gessler odwiedziła ponad 30 restauracji na Pomorzu. Niestety, nie wszystkie z nich przetrwały próbę czasu i sprostały oczekiwaniom klientów. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy listę 6. nieudanych rewolucji kuchennych w województwie pomorskim! Jesteście ciekawi, którym lokalom się nie udało? Sprawdźcie!Tym restauracjom na Pomorzu się nie udało! Zobaczcie, jak wyglądały "Kuchenne Rewolucje"!A jak działają te miejsca, gdzie program Magdy Gessler pomógł wypłynąć na szerokie wody? Zobaczcie galerię! Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Pewnego pięknego weekendu, gdy mój syn Aleksander osiągnął wiek 13 tygodni został zabrany na swoją pierwszą poważną podróż… przewodnią ideą tej wycieczki było podążać śladami Magdy Gessler w Poznaniu. Ponieważ dość często oglądamy jej program, a że żadnych knajp po „Kuchennych Rewolucjach” na naszej wichurze nie mamy to stwierdziliśmy, że trzeba sprawdzić czy rzeczywiście jest tak dobrze jak u mamy. Dodatkową atrakcją wyjazdu były „Targi Piwa”, ale wszystko w swoim czasie. Poznań zastaliśmy rozkopany, ale miejsce naszego pobytu było widoczne z kilometra, więc wystarczyło tylko zaparkować i zameldować się w hotelu. Ze względu na lokalizację wybraliśmy hotel Mercure w centrum Poznania – było blisko do każdej atrakcji, knajp, które nas interesowały, oraz na rynek i do galerii handlowych. Dodatkowo hotel był świetnie przygotowany na odwiedziny z małym dzieckiem. Hotel Mercury w którym zatrzymaliśmy się. Rejestracja przebiegła szybko i sprawnie, na miejscu zostaliśmy poinformowani, że mamy jeszcze saunę i fitness do naszej dyspozycji lecz nie skorzystaliśmy z tej przyjemności ponieważ oboje zapomnieliśmy „strojów specjalnych na tą okazję”. Pokój, w którym szybko się zadomowiliśmy miał bardzo wysoki standard i przygotowane wygodne łóżeczko dla Młodego, więc na szybkości pielucha została zmieniona (nowy obowiązek w podróży – inni ładują Ipody, zgrywają zdjęcia, a drudzy zmieniają pieluchy). Pit-stop w oczekiwaniu na zmianę pieluchy 🙂 Spakowaliśmy wszystko, co było potrzebne na dłuższe zwiedzanie i udaliśmy się do „Baru Metka”. Był to nasz pierwszy punkt na mapie zwiedzania. Zdziwieniem moim było to, że lokal o godzinie 14 był pełen, a na drzwiach wisiała karta, że od 17 rezerwacja lokalu. Powiedziałem do Mileny, że jedzenie musi tu być niesamowite, że aż tyle osób siedzi. Obiecaliśmy wrócić do „Metki” nazajutrz i udaliśmy się na ul. Roosvelta podążając w stronę dworca Głównego w Poznaniu, ale po drodze trafiliśmy na Targi Piwa… Jak sama nazwa wskazuje. Wejście zobowiązuje. Zareagowałem krótkim „oooo”, Aleksander długim „uuuuu”. Wejście było za darmo, ochroniarze bardzo mili i pomocni, a na samych tragach mnóstwo pozytywnej energii, miłości do piwa oraz pełna kultura. Stoiska były wypełnione butelkami piw od małych browarów, aż po marki światowe. Nic tylko kupować. Więc kupowałem, a Olo w tym czasie pił swoje piwo czyli mleko. Na Targach. Polecam „Atak Chmielu” Po wyjściu z „Targów Piwa” skierowaliśmy się ulicą Stanisława Matyi, wzdłuż dworca podziwiając jego wieczorną iluminację, aż dotarliśmy do największego centrum handlowego w Poznaniu „Stary Browar”, które minęliśmy cały czas kierując się w stronę rynku. Dochodziła już godzina siedemnasta, a my byliśmy dalej bez obiadu. Nie pozostało nam nic innego jak iść śladami Magdy Gessler w Poznaniu. Dotarliśmy do lokalu „Bazylia i Oregano”, który był w programie jeszcze w tym roku, więc jest najświeższym lokalem w mieście po rewolucji. Mieliśmy bardzo duże szczęście ponieważ znaleźliśmy ostatni wolny stolik. Miejsca było nawet sporo na Harleya Ola, więc wózek zaparkował obok stołu. Sam wystrój świeży, rodem z „Kuchennych Rewolucji”. Knajpa wypełniona była ludźmi, w miedzy czasie schodzili się kolejni klienci odebrać swoją rezerwację. Na ścianie obok baru wisiało zdjęcie Magdy Gessler z właścicielem lokalu i z podpisem aby jedzonko było pyszne. Wejście do lokalu. W oczekiwaniu na rewolucję W trakcie rewolucji Otwierając menu dało się wyczuć, że zostało w nie włożone dużo pracy – było ono eleganckie i przejrzyste, niestety ceny nie na kieszeń przeciętnego Kowalskiego. Zamówiliśmy przystawkę w postaci grzanek ze szparagami i włoskim serem oraz pizze Capriciosse. Grzanki wyglądały apetycznie, niestety szparagi były przejrzałe i zbyt długo trzymane w piekarniku przez to w smaku były nijakie i włókniste. Jeśli chodzi o pizzę to mogę się czepić tylko jednej rzeczy – dlaczego szynka była konserwowa? A jeśli nie była to dlaczego miała smak szynki z konserwy prosto z sieci marketów EKO? Żebym nie wyszedł na malkontenta napiszę też o pozytywnych stronach lokalu „Bazylia i Oregano”. Obsługa bardzo uprzejma – spytała się nas czy potrzebna jest pomoc przy zniesieniu wózka, krótki czas oczekiwania na obsługę oraz zamówione potrawy, jedzenie było dobre, ale szczerze mówiąc spodziewałem się większego „wow”. Koszt przystawki, pizzy oraz dwóch coli 47 zł. Rynek nocą. Rynek w dzień Po wyjściu z lokalu byliśmy naładowani energią i ruszyliśmy na poznański rynek, który mi się bardzo podobał i na pewno będziemy chcieli tam wrócić jak tylko zrobi się cieplej. Co druga knajpa na rynku nazywa się „pijalnia wódki, pijalnia piwa albo pijalnia wódki i piwa”. W sobotni chłodny wieczór na poznańskim rynku było dużo osób. Dało się wyczuć, że jest weekend, po prostu ludzie się bawili, a myśmy powolutku zaczęli zmierzać w stronę hotelu Mercure, by odpocząć po długim dniu. Młody podróżnik, nie płacze, nie narzeka, obserwuje i się delektuje. Droga do hotelu nie była długa. Jest on zlokalizowany bardzo blisko centrum miasta, dodatkowo na jednej z głównych ulic więc dostęp do niego jest łatwy. W pokoju mieliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy – minibarek wypełniony po brzegi napojami oraz rogaliki poznańskie, które czekały tylko na ich skonsumowanie… i się doczekały. Człowiek mógł odpocząć po całym dniu podróży połączonym ze zwiedzaniem. Łóżko było duże i miało w sobie schowany magnes na ludzi, bo nie dało się z niego wstać takie było wygodne. Po kąpieli i nakarmieniu Aleksandra, kiedy on sobie już słodko spał, przyszedł czas na odpoczynek mamy i taty. Leżeliśmy sobie beztrosko na najbardziej wygodnym łóżku świata degustując nabytek zakupiony na targach piwnych. W końcu nastał późny wieczór i przyszła pora na test łazienki. Nie chcę się za długo rozpisywać ale żałuję, że nie mamy takiej w domu. Muszę też przyznać, że zapomniałem spakować kosmetyki, ale hotel był przygotowany na taką ewentualność i mnie poratował wszystkim, co jest potrzebne do codziennej higieny. Wstaliśmy rano, o Olowej porze czyli jakaś ponieważ mały jest wtedy najbardziej aktywny i odgłosy jakie z siebie wydaje uniemożliwiają dalszy sen, więc człowiek idzie do niego i jakoś próbuje się z nim dogadać w stylu: „Olo co tam?” – „Uuuuuu” – odpowiada . „Może zdrzemniesz się chwilkę jeszcze?” – „uuuuuuIIIIiaaaa…. Hau” czyli nie. Po porannej toalecie trzeba było się wybrać do bufetu na upolowanie śniadania. Obsługa była miła, zapytała czy nie chcemy specjalności szefa kuchni w postaci jajecznicy z szynką. Nie pozostało nic innego jak tylko się zgodzić i spróbować. Jajecznica była dobra, na bufecie niczego nie brakowało, starannie chodziłem i brałem dokładki ponieważ czekał nas ponownie długi dzień. Hotelowy bufet Po śniadaniu szybko się spakowaliśmy i poszliśmy obejrzeć ponownie rynek, tylko tym razem za dnia. Jak na niedzielę rano, tłumów nie było, zwłaszcza, że jest to trzeci największy rynek w Polsce. Najważniejsze, że dało się wyczuć poznański klimat. Chodziliśmy od rzeźby do rzeźby, oglądaliśmy kamienice, które zostały odbudowane po II Wojnie Światowej, przechadzaliśmy się bocznymi uliczkami odkrywając ich zakamarki i tak czas zleciał, trzeba było wracać do hotelu i zrobić tak zwany check-out. Atak gigantycznej żyrafy na stary rynek Nasze rzeczy były spakowane więc wyprowadzka była kwestią minut, na recepcji oddaliśmy komplet kluczy, pogodne recepcjonistki spytały czy nasz pobyt w hotelu się podobał, na co z uśmiechem oboje odpowiedzieliśmy, że tak i ruszyliśmy do samochodu wpakować torby do bagażnika. Ostatnie pakowanie przed wyruszeniem. Po załadowaniu samochodu, pozostała ostatnia rzecz do zrobienia, mianowicie odwiedzenie „Baru Metka”, do którego poprzedniego dnia się nie dostaliśmy bo był zapełniony. Tym razem zbliżała się godzina 13 i trzeba było zjeść obiad przed ruszeniem w drogę, więc ruszyliśmy dalej śladami Magdy Gessler w Poznaniu . Bar Metka Po paru minutach dotarliśmy do lokalu, znieśliśmy wózek po schodach i zadomowiliśmy się w drugiej sali lokalu. Zauważyłem, że byliśmy jedynymi klientami. Kelnerka dała nam karty, które były krótkie, treściwe i w nie najlepszej kondycji. Wybierając potrawy w tle leciał kanał TVP Historia i program z „II Wojny Światowej”, który oglądał właściciel lokalu 15 metrów dalej. Ja zamówiłem żurek oraz pierogi z kapustą, Milena chciała zupę ziemniaczaną ale jej nie było, więc zamówiła wątróbkę z jabłkami – w tle dalej leciał program wojenny. Żurek przyszedł dość szybko, aż za szybko – był letni i raczej powinien nazywać się zupą kiełbasianą ponieważ tylko ona tam pływała Żurek Śladami Magdy Gessler w Poznaniu . W międzyczasie relacja z telewizora robiła się coraz bardziej smakowita, gdzie pewien świadek bombardowania stwierdził „że pies zjadał zwłoki kobiety, po czym on poznał, że to są zwłoki kobiety? bo miała piersi” I tutaj na serio i całkiem poważnie: w „Barze Metka” można jeść obiad i naoglądać się ludzkich zwłok i posłuchać o ich rozkładaniu. Duży nietakt jak na lokal gastronomiczny, ale świadczy to tylko o ignorancji właściciela, przecież nie wchodzę mu do domu na siłę tylko do jego lokalu, gdzie mam się czuć jak gość. Drugie danie było jeszcze gorsze od żurku. Tak, porcje były duże i tanie, ale jakość pierogów była porażająca, z pięciu sztuk na siłę wcisnąłem cztery, a kapusty nie tknąłem. Milena miała gorzej – jej wątróbka była spalona z każdej możliwej strony, prezentowała się jak poćwiartowany język krowy, do tego pachniała starym garnkiem albo olejem (albo tym i tym z poprzedniego tygodnia, muchy latające dookoła stołu były najwidoczniej gratis). Rachunek wyniósł 37 zł – mogę jeszcze dodać, że światło w lokalu zostało włączone dopiero jak przyszła większa liczba osób, a napoje zostały nalane za barem, a o ile pamiętam w każdej szanującej się knajpie do obiadu kelner przynosi butelkę i napełnia ją przy gościu. To wszystko, co mam do powiedzenia na temat jedzenia w tym lokalu, może się sprawdza bardziej jako pub i leją tam najlepsze piwo w mieście, ale raczej nie zamierzam wracać do Baru Metka. Podsumowując weekend „Śladami Magdy Gessler” nie zawsze było smacznie jak u mamy, ale reklama w programie jak widać działa. Z tego co widziałem nie tylko ja byłem ciekaw jak serwują w lokalach po jej rewolucji , lecz następnym razem zjem większe śniadanie w hotelu zamiast przeprowadzać eksperymenty gastronomiczne. Z pozdrowieniami prosto z Poznania. Powiązane posty Tym razem Magda Gessler i Kuchenne Rewolucje zagościły w miejscowości Bochnia, w restauracji Od Nowa - OdNowa. Restauratorka zmieniła nazwę pizzerii na Chleb i sól. Odcinek, który został nagrany w pizzerii Chleb i sól - dawniej Od nowa został wyemitowany 8 maja 2014 roku w 10 odcinku tvn-owskiej serii kulinarnej. Bochnia Od Nowa z Magdą Gessler Tradycyjnie już Magda Gessler nie była zachwycona tym, co zastała w pizzerii. Tym razem trafiła na lokal Od Nowa. Nie obyło się bez nerwów, rzucania sztućcami i zaglądania w kuchenne zakamarki. Kuchenna rewolucja, którą chciała przeprowadzić Magda Gessler w restuiracji OdNowa wymagała zmiany nastawiania do pracy nie tylko personelu, ale przede wszystkim właścicieli. Jak zwykle właśnie z tym był największy problem. Były więc łzy, zgrzytanie zębami, żale i wiele emocji. Czy restauracja OdNowa podda się kuchennym rewolucjom Magdy Gessler?Magda Gessler i Chleb i sólUdało się. Przynajmniej takie wrażenie miała Magda Gessler, gdy opuszczała po Kuchennych Rewolucjach lokal, w który włożyła mnóstwo pracy i serca. Zmieniła nie tylko nazwę i wystrój restauracji, pizzerii, ale całkowicie odmieniła też w restauracji Chleb i sól kucharze serwują przede wszystkim polskie dania: zupę pomidorową z lanymi kluskami, białą kiełbasę z zasmażaną cebulką oraz kaszankę podawaną na plastrach boczku. Nadal jest również pizza. Nowością są kanapki. Wszystkie kosztują 12 zł i, jak zapewniają właściciele, są pyszne. Chleb i sól po Kuchennych rewolucjachA co zjemy w owych pysznych kanapkach? kiełbasę kminkową, wiejską, ogórki kiszone, fetę, oliwk i pomidorowa na cielęcinie z lanymi kluskami kosztuje 9 zł,kiełbasa biała z cebulką kosztuje 16 zł,kaszanka na plastrach boczku, cebuli, z jabłkiem i musztardą rosyjską jest w cenie 16 złJest również wiejska pizza - średnia za 22 zł i duża za 32 zł. oraz bigos myśliwski ze śliwkami i podgrzybkami za 15 gości w restauracji Chleb i Sól, czyli Od Nowa już jest więcej?Trzeba osobiście odwiedzić dawną pizzerię OdNowa i sprawdzić, czy Magda Gessler przeprowadziła skutecznie Kuchenną Rewolucję i czy restauracja Chleb i sól jest warta kolejnej też: Bajkowe samochody w Łodzi Magda Gessler ma na koncie wiele udanych kuchennych rewolucji. JAROSLAW JAKUBCZAK / archiwum POLSKA PRESSNowy sezon „Kuchennych Rewolucji” ruszył 3 marca 2022. W kolejne czwartki na antenie stacji TVN można było oglądać kolejne restauracje przechodzące spektakularne zmiany. Program nadawany jest od marca 2010 roku. Znana restauratorka podróżuje po Polsce, aby wspomóc lokale gastronomiczne, które mają problem z biznesem. Niestety, nie każda metamorfoza kończy się powodzeniem. Zdarza się też, że lokal po zmianach nie wytrzymuje próby czasu. Oto restauracje z całej Polski do których Magda Gessler wyciągała pomocną skrócieNowy sezon. „Kuchenne Rewolucje” 2022Metamorfozy Magdy Gessler w całej PolsceOto restauracje, które zostały zamknięte po „Kuchennych Rewolucjach”Czarcia Łapa w Lublinie po programie Nowy sezon. „Kuchenne Rewolucje” 2022„Kuchenne Rewolucje” mają na koncie ponad 300 przeprowadzonych metamorfoz w restauracjach w całej Polsce. W czwartek 3 marca 2022 ruszył 24. sezon. Tym razem Magda Gessler odwiedzi takie lokale jak pizzeria DaviOli w Krzeszycach oraz Calabria w Olsztynie, pub z obiadami domowymi Masters w Inowrocławiu, restauracja z kuchnią wietnamską Zielony Nosorożec w Białymstoku i Szmaragdowa w Kudowie-Zdroju. Aktualnie można wysyłać zgłoszenia do nowej Magdy Gessler w całej PolsceMagda Gessler jest prawdziwą specjalistką w dziedzinie gastronomii. Chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami w prowadzeniu restauracji. Gessler ma też bogatą kulinarną wyobraźnię. Przy tym potrafi rozmawiać z ludźmi od serca, a czasem nimi solidnie potrząsnąć. Nie zawsze jednak kuchenna rewolucja się udaje. Porażka „Kuchennych Rewolucji” i brak spektakularnego efektu po wzięciu udziału w programie, ma różne powody. Czasem jest to urażona duma właściciela lokalu, innym razem przytłaczająca popularność albo zwyczajnie brak szczęścia w biznesie. Wiele lokali nie przetrzymało próby związanej z obostrzeniami związanymi z pandemią w przycisk, żeby przejść do galeriiOto restauracje, które zostały zamknięte po „Kuchennych Rewolucjach”Akcesoria kuchenne pomocne w każdej kuchni!Materiały promocyjne partnera Czarcia Łapa w Lublinie po programieJednym z lokali po „Kuchennych Rewolucjach”, który przechodzi burzliwy czas, jest Czarcia Łapa z Lublina. Nazwa i wnętrze restauracji nawiązywały do legendy związanej z miastem. Według niej w 1637 roku kobieta stanęła przed sądem podczas sporu z magnatem. Wyrok nie był sprawiedliwy. Bogacz przekupił sąd, aby ten działał na jego korzyść. Wtedy przyszedł czart ze swoją świtą i rozpoczął się sąd diabelski. Oni wydali uczciwą decyzję. Znany lokal mieszczący się przy Starym Mieście przeszedł przemianę pod okiem Magdy Gessler w listopadzie 2010 roku. - Bruschetta ma za dużo czosnku, parmezan jest do d**y, a rozbef twardy. Do tego ściereczka kucharza jest brudna i śmierdzi - tak zaczęła się wizyta restauratorki w lubelskiej Czarciej „Kuchennych Rewolucji” Magda Gessler nie tylko zmieniła jakość serwowanych tu potraw, ale też ciężki i mroczny klimat lokalu. Rozświetliła go dodatkiem błękitu, a szatańskie twarze zakleiła aniołkami. Rewolucja skończyła się pozytywnie, a restauracja zyskała nową nazwę Czarcia Łapa La Cuccina de Angelina. Niestety, kilka lat później Czarcia Łapa zniknęła z kulinarnej mapy Lublina. Następnie w tym miejscu powstała restauracja meksykańska Muuucho, która przegrała starcie z pandemią koronawirusa i została zamknięta. Jest jednak szansa dla lubelskiego lokalu, który powrócił ponownie jako Czarcia Łapa za sprawą firmy Janusza Palikota. Czas pokaże, co z tego ulubione filmy i seriale w nowej jakości!Materiały promocyjne partnera Kliknij w zdjęcie i przejdź do galerii z restauracjami, którym nie powiodło się mimo udziału w „Kuchennych Rewolucjach”Zobacz inne tematy kulinarne ze Strony Kuchni:TOP 10. Najpiękniejsze restauracje w Polsce. Te wnętrza zachwycają!Kim są zwycięzcy programu „MasterChef Junior”?Kiedy obchodzimy tłusty czwartek i dlaczego objadamy się pączkami?Chleb musi drożeć. 6 i więcej złotych za bochenek

kuchenne podróże magdy gessler